To nie był udany występ Górnika Łęczna. W trzecim meczu po powrocie do ekstraklasy piłkarze Kamila Kieresia przegrali u siebie z Wartą Poznań aż 0:4. Gospodarze bardzo słabo zagrali zwłaszcza po przerwie. Efekt? Nadal na koncie mają tylko jeden punkt i aż osiem straconych bramek.
Już w trzeciej minucie, po stałym fragmencie gry świetną okazję na gola miał Michał Jakóbowski. Uderzył „szczupakiem” z najbliższej odległości i jakimś cudem nie trafił w bramkę.
Później do głosu doszli Leandro i jego koledzy, ale nie potrafił znaleźć sposobu na czujną defensywę rywali. Najgroźniej było po akcji Bartosza Śpiączki z Przemysławem Banaszakiem jednak bramkarz gości odważnym wyjściem zażegnał niebezpieczeństwo. Głową uderzał też Siergiej Krykun. Tym razem Adrian Lis dobrze bronił nogą.
W 17 minucie przyjezdni już się nie pomylili. Opłacił się wysoki pressing, bo na środku boiska ekipa z Poznania zabrała rywalom piłkę, a na koniec Milan Corryn świetnie dograł do Adama Zrelaka, który po długim rogu wpakował piłkę do siatki.
Później Górnik miał duże problemy z kreowaniem sytuacji. Nawet, kiedy akcja dobrze się zapowiadała, to na koniec brakowało ostatniego podania. Tak było chociażby w 35 minucie, kiedy po przechwycie Janusz Gol od razu zagrał do Śpiączki, a ten z pierwszej półki próbował znaleźć partnera z napadu. Niestety, zabrakło precyzji, bo futbolówka nie dotarła ostatecznie do Banaszaka. W 41 minucie po stracie Roberta Ivanova źle zachował się Michał Mak, który zamiast od razu podawać do kolegi przetrzymał piłkę i miejscowi zmarnowali dobrą okazję , żeby zaskoczyć przeciwnika pod jego bramką. Kilka razy dobrze na lewej stronie pokazywał się Leandro. Jego akcje i dośrodkowania były groźne, ale konkretów z tego nie było.
W 48 minucie Górnik o mały włos nie znalazł się w jeszcze większych tarapatach. Banaszak zaliczył udany powrót i wydawało się, że rozpocznie akcję swojego zespołu, ale szybko stracił futbolówkę na wysokości pola karnego. A to skończyło się bardzo dobrym uderzeniem zza pola karnego Mateusza Czyżyckiego. Jeszcze lepiej spisał się jednak Maciej Gostomski, który wyciągnął się jak struna i odbił uderzenie rywala.
Kilka chwil późnie Zrelak miał kolejną szansę po akcji prawym skrzydłem, ale nie trafił dobrze i znowu w Łęcznej wszyscy mogli głęboko odetchnąć. To nie było jednak udane wejście w drugą połowę ze strony beniaminka ekstraklasy. Spodziewaliśmy się ataków gospodarzy, a tymczasem to ekipa z Poznania rozpoczęła drugą część gry od mocnego uderzenia. A „Górnicy” wyglądali, jakby zostali w szatni.
I w 52 minucie podopieczni Kamila Kieresia się doigrali. W zupełnie niegroźnej sytuacji Tomasz Midzierski stracił piłkę na rzecz Corryna i to pod swoją bramką. Belg wyszedł sam na sam z Gostomskim i bez problemów strzelił na 0:2. Tuż po godzinie gry było już jasne, że zielono-czarni nie zdobędą w piątek nawet punktu. Po rzucie rożnym wykonywanym przez Zrelaka piłki nie wybił Gol, a ostatecznie dostał ją… Corryn. I Belg wiedział już dokładnie, co z nią zrobić. Strzelił z powietrza, do rogu i podwyższył prowadzenie Warty.
Kilkadziesiąt sekund później Śpiączka mógł dać miejscowym cień nadziei, ale Lis odbił jego „główkę” na słupek. I dalej po stronie drużyny z Łęcznej było zero. Blisko powodzenia był jeszcze Krykun, ale ostatecznie jego próba też zatrzymała się tylko na słupku. W 85 minucie mogło być nawet 0:4, ale w ostatniej chwili dobrą interwencję zaliczył Kamil Pajnowski i „wyłuskał” piłkę spod nógł Mateusza Kuzimskiego. W doliczonym czasie podopieczni Piotra Tworka jeszcze dobili rywali, a rezultat ustalił Jan Grzesik.
Górnik Łęczna – Warta Poznań 0:4 (0:1)
Bramki: Zrelak (17), Corryn (52, 61), Grzesik (90).
Górnik: Gostomski – Szcześniak, Baranowski, Midzierski (59 Pajnowski), Leandro, Mak (77 Jagiełło), Gol, Cierpka (59 Kalinkowski), Krykun (84 Tkacz), Śpiączka (77 Wojciechowski), Banaszak.
Warta: Lis – Grzesik, Ławniczak, Ivanov, Matuszewski, Corryn (73 Rodríguez), Kupczak, Czyżycki, Czyż (77 Kuzimski), Jakóbowski (86 Fiedosewicz), Zrelak (86 Sopoćko).
Żółte kartki: Gol, Pajnowski – Grzesik.
Sędziował: Paweł Malec (Łódź).